Mama wyróżniała ciebie czy twojego brata? Ty kochasz mocniej swojego męża czy on ciebie? Twoja młodsza córka jest ci bliższa niż starsza? Pewnie myślisz sobie teraz: „Co to za pytania?!”. Są wzięte prosto z życia. Dysproporcje w miłości zdarzają się bardzo często. Warto wiedzieć, skąd się biorą i jak sobie z nimi radzić.
Kamila ma 34 lata. Jest mamą dwóch chłopców. Sama mówi z uśmiechem, że mimo doskonale rozwijającej się kariery rola matki jest dla niej tą najważniejszą. Radzi sobie z nią nieźle. Ma tylko jeden problem. Do dziś najsilniejszym wspomnieniem jej własnego dzieciństwa jest fakt, że to jej starsza siostra była bardziej kochaną córką rodziców. – To jest ciężar, który noszę w sobie od zawsze – mówi Kamila. – A gdy sama po raz drugi zostałam matką, ogarnęła mnie wręcz obsesja, by przypadkiem żadnym gestem nie zdradzić, że któreś dziecko wyróżniam – dodaje.
No właśnie, „aby żadnym gestem nie zdradzić”, czyli Kamila ma ten sam kłopot, co jej rodzice: jeden z synów jest jej „ulubieńcem”. – „Żartuje pani, moje dzieci kocham jednakowo” – słyszę za każdym razem, kiedy nie bez powodu pytam klienta o to, które z dzieci jest mu bliższe – opowiada Adriana Klos, psycholog.
„…bo mama kochała moją siostrę mocniej niż mnie.” To naturalne, że czujemy różną więź z dziećmi. Nienaturalne i niezdrowe jest okazywanie im tego.
– Bronimy się przed tym, jakbyśmy popełniali największy grzech, czując lepsze porozumienie, głębszą więź z jednym z dzieci. Tymczasem to zupełnie naturalne. I dotyczy prawie każdego rodzica, który ma więcej niż jedno dziecko – dodaje terapeutka. – Jestem pewien, że 95 proc. rodziców ma swojego ulubieńca, a pozostałe pięć procent kłamie na ten temat – twierdzi Jeffrey Kluger, współpracownik działu naukowego „Time’a”. Sam przyznaje, że jako drugie dziecko z czwórki rodzeństwa był wybrankiem taty, podczas gdy trzecie dziecko uwielbiała jego mama. Dzisiaj on sam, ojciec dwóch córek, wierzy, że wybór któregoś z dzieci wynika z potrzeby rodzica, by w dziecku rozpoznać siebie samego.
– Rodzicielstwo to wyraz naszego narcyzmu. Szukamy tych cech, które pozwolą nam utożsamić się z potomstwem – tłumaczy Kluger. Nie chodzi o to, aby winić i ganić siebie za to, że jedno z dzieci jest nam bliższe. Chodzi o to, aby zdać sobie sprawę, że tak jest, i zrobić wszystko, aby nasze dzieci tego nie odczuwały. – Nad tym musimy intensywnie pracować, a my często próbujemy na siłę pozbyć się naszych uczuć, walczyć z nimi – mówi psycholog Adriana Klos. – I to wtedy właśnie zaczynamy zachowywać się nienaturalnie, a nasze dzieci najbardziej odczuwają dysproporcje w okazywanej im przez nas miłości.