Rodzina patchworkowa to zbieranina ludzi po przejściach. Tu nie wszyscy się kochają i miło spędzają ze sobą czas. Nie muszą. Ważne, by mieli dużo cierpliwości i zero oczekiwań. Rodzina od lat zajmuje pierwsze miejsce wśród najważniejszych dla Polaków wartości. Tak wynika z badań CBOS. Tradycyjny model z mamą, tatą i dziećmi to układ idealny, ale statystyki rozwodów pokazują, że coraz trudniejszy do utrzymania. Poranieni rozstaniem ludzie podejmują kolejne próby ułożenia sobie życia i wchodzą w nowe związki. Tak powstają rodziny patchworkowe, w których ojczym wychowuje pasierba, a eksżona musi jakoś dogadywać się z nową partnerką byłego męża. Jak budować więzi w tym skomplikowanym układzie? – Tu nie ma prostych rozwiązań – przekonuje Adriana Klos, psycholog i psychoterapeuta z Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii Strefa Zmiany. iWoman: Patchworkowych rodzin jest coraz więcej, bo rośnie liczba rozwodów. Da się zbudować szczęście na emocjonalnych zgliszczach? Rozstanie – nawet jeśli odbywa się w dojrzały sposób – to jednak zawsze porażka. Adriana Klos, psycholog, psychoterapeuta: Tak, to prawda. I jeden z największych, życiowych stresów. Walka o szczęście w takiej poskładanej, przybranej rodzinie na pewno nie jest łatwa. Wymaga sporo pracy i cierpliwości, bo trzeba poukładać relacje na wielu płaszczyznach: z byłym partnerem, obecnym, z pasierbami. To mocno skomplikowany układ, w którym potrzeba dużo dobrej woli. Dla kogo to jest trudniejsze? Dla mężczyzn, czy dla kobiet? Chyba jednak dla kobiet, bo muszą zmagać się ze stereotypem złej macochy. Już jako małe dziewczynki uczymy się z bajek, że macocha jest mściwa i okrutna. Są kobiety, które za wszelką cenę chcą udowodnić, że wcale złe nie są i wpadają w pułapkę nadmiernych oczekiwań wobec samej siebie. W ogóle oczekiwania to w przypadku budowania więzi w rodzinie przybranej spory problem. Rozwód po polsku W 2013 roku w Polsce rozwiodło się ponad 66 tysięcy par małżeńskich – 0 1,6 tysięcy więcej niż w 2012 roku. To oznacza, że w naszym kraju rozpada się już co trzecie małżeństwo. Nie ma co liczyć na to, że wszyscy się pokochają? Z pewnością nie warto budować sobie w głowie wyobrażeń o idealnej rodzinie. Po rozwodzie trzeba uporać się z utratą poprzedniego związku, żeby w nowym nie powielać tych samych błędów. Trzeba pamiętać, że w rodzinie patchworkowej nie ma prostych rozwiązań. Model, w którym wszyscy będą się kochać, jak w porządnej rodzinie może się niestety nie ziścić. Macocha nigdy nie będzie matką, a ojczym nie będzie ojcem. Od pasierbów nie można oczekiwać tego samego, czego od własnych dzieci. Myślę, że zwłaszcza na początku, warto uzbroić się w cierpliwość, dać sobie dużo czasu, poprzyglądać się swoim uczuciom. A co kiedy już się poprzyglądamy i okaże się, że nie jesteśmy w stanie pokochać dziecka partnera? To nie kochajmy! Nikt nas do tego nie zmusza. Członkowie rodzin patchworkowych często wpadają w emocjonalną pułapkę własnych wyobrażeń, które rodzą ogromne frustracje. Nie można przymusić się do miłości. Oczywiście bardzo często zdarza się, że relacje z pasierbami są bardzo bliskie, ale bywa i tak, że kończy się na akceptacji i to też jest w porządku. Ważny jest wzajemny szacunek i zrozumienie. I czas – powtórzę to raz jeszcze. Natarczywość jest tutaj mocno nie wskazana. Nadmierne zainteresowanie z naszej strony może zostać odczytane jako próba kontroli. Szczególnie nastolatki są na to wyczulone, dlatego nie warto zaprzyjaźniać się na siłę. Trudny rozwód, w którym jedna ze stron nie potrafi pogodzić się z rozstaniem, może tę sytuację jeszcze bardziej skomplikować? Czytaj całość