Przeczytałam niedawno ciekawą rozmowę Sylwii Chutnik z walczącą kobietą, Joanną Jędrzejczyk.
Joanna może inspirować i dodawać otuchy, gdy nam ciężko. Jest mocna, konsekwentna, pewna siebie i w dodatku taka dziewczyna, z którą można przysłowiowe konie kraść:)
Co prawda trochę mnie zawsze dziwi upór osób zawodowo zajmujących się sportem, ten morderczy wysiłek i niezakładanie porażki. Ale pewnie taka strategia jest niezbędna, aby wygrywać.
W końcu wiele osób, nie tylko sportowców, wierzy w to, że porażki i kryzysy w życiu zdarzają się zawsze innym i nie będą dotyczyły mnie 🙂 To zrozumiałe, nikt nie chce dostawać od życia w kość. Nie chcemy być zdradzani, porzuceni, nie chcemy chorować, ani żeby nasi bliscy chorowali i umierali. Nie chcemy tracić pracy, starzeć się, słabnąć, tracić urodę i sprawność. Ale tak się niestety dzieje, życie nas doświadcza w taki lub inny sposób.
Joanna fajnie mówi o tym, co jej daje siłę i pomaga podnieść się po porażce. Gdyby zapomnieć o tym, że mówi o sporcie, można to śmiało wykorzystać w każdej sferze naszego życia.
Sami posłuchajcie:
- Często z tyłu głowy mam taką myśl: a co, jeśli będzie porażka? Cóż, pewnie czasem będzie, bo tak wygląda nasze życie. Rodzimy się i cały czas towarzyszy nam konkurencja, rywalizacja. Wygrywamy, przegrywamy, padamy i podnosimy się. Jak przegram, mogę stracić status, mistrzostwo i dużo pieniędzy. I co z tego? Czerpię radość z każdego dnia i to jest dla mnie najważniejsze. Mimo wszystko chcę wyjść na ring i pokazać siebie i to, kim jestem. Ważne, by być fair wobec siebie, żyć swoim życiem.
- Czasem ciągniemy twarzą po podłodze, nie mamy siły wstać z łóżka albo jesteśmy w takim bólu, że nie chcemy podnieść ręki. Ale podnosimy się i idziemy dalej, bo mamy marzenia i talent. (…) Kiedyś przegrałam dwie pierwsze rundy, ale nie poddawałam się (…) i mimo wszystko ani na ułamek sekundy nie zwątpiłam w siebie, choć było ciężko. Kolejne trzy rundy zwyciężyłam.
- Twardzielka, tak ludzie o mnie mówią, ale wszystko jest w naszych głowach i sercach. Ludzie chcą zrzucić na innych swoje problemy, ale każdy dźwiga swój krzyż. Życie jest jedno (…), nie mogę wymagać od innych, żeby zmienili moje życie. Jeśli przegram walkę, to jest smutne i przykre, ale to jest kolejna próba i ode mnie będzie zależało, jak nią dalej pokieruję.
- Sport mnie wzmocnił psychicznie, nauczył mnie szacunku, również do siebie. Przełamywania barier. Masz siniaka, ale musisz jeszcze kopnąć. Cholernie cię boli, ale trudno. I to cię umacnia.
Super, to naprawdę inspirujące i dodaje otuchy. Wielu z nas czasem jest bardzo ciężko, ale nie jesteśmy sami. Nie my pierwsi, nie ostatni.
Dodam jeszcze od siebie, że warto dać sobie trochę luzu, kiedy trudno nam funkcjonować. Zróbmy sobie dłuższą przerwę, kiedy już zejdziemy z ringu 🙂 Trochę wolnego czasu dobrze nam zrobi, aby zregenerować siły i wrócić do równowagi. Byle nie za długo. A ile dokładnie? To kwestia indywidualna i każdy będzie miał inaczej.
Więcej o Joannie i innych walczących kobietach w książce Sylwii Chutnik. Ja to kupuję! Inspirujmy się wzajemnie:)
Dziękuję Joanna, dziękuję Sylwia!